Łączna liczba wyświetleń

Translate

poniedziałek, 15 października 2012

Pracownia...

Dawno nie pisałam... No cóż, najpierw pracowałam nad niespodziankami na maranciakową wymiankę. Z wiadomych powodów nie mogę ani pisać, ani pokazywać zdjęć. Potem bez reszty pochłonęła mnie praca nad moją wymarzoną pracownią.
Jeżeli chodzi o pracownię, to na pomysł posiadania pracowni powstał w kwietniu. Wtedy to właśnie wyprowadziła się moja córka. By nie wpaść w syndrom pustego gniazda zaczęłam kombinować, czym zapełnić pustkę... Do dyspozycji mam dwa pomieszczenia. Z tego większego wymyśliłam zrobić pracownię do prac wszelakich. No i się zaczęło. Właściciel domu zgodził się na remont i dał nawet kasę na materiał. Więc ociepliliśmy od wewnątrz i pokój dostał nowy wygląd. Oczywiście w moich ulubionych kolorach. Robiłam zdjęcia postępów na bieżąco, ale szlag trafił kartę w aparacie i ostało się tylko jedno, to z telefonu
Zostało położyć laminat na podłodze i duuuużo sprzątania. Na samym końcu umeblować i będę się mogła wreszcie oddać robótkom bez wysłuchiwania narzekań na bałagan twórczy w salonie. A i Balbina i bujany fotel znajdą swoje miejsce. Już się nie mogę doczekać.
Poza pracami remontowymi powsają drobiazgi. Już na dobre wpadłam w koralikowy nałóg. Najpierw powstała druga bransoletka dla teściowej. Bo ta pierwsza nie bardzo jej przypadła do gustu. No cóż o gustach się nie dyskutuje... Zdjęcie też z telefonu z wyżej wymienionego powodu
Powstał już do tej bransoletki naszyjnik, ale czekam jeszcze na zamówione końcówki. Wtedy będzie można pokazać w całości.
Teraz komplet dla mnie. I tutaj wychodzą zalety robienia dla siebie. Zawsze można zrobić nowe zdjęcia, gdy poprzednie zostaną utracone :) 


Zapomniałam, że powstała jeszcze jedna bransoletka dla dla kibica Borussii Dortmund. Wiadomo, musi być żółto czarna

I to by było na tyle na dziś...